Z
SERII RELACJE...
Ceremonia Ayahuaski to tylko część bardzo rozbudowanych wierzeń miejscowej ludności. Im dłużej tutaj przebywam coraz bardziej jestem przekonany, że coś w tym musi być. Można w to nie wierzyć, ale nie można z tego drwić.
Sama ceremonia polega na spożyciu specjalnego wywaru przygotowanego z ponad dwudziestu różnego rodzaju roślin. Wywar ten jest silnie halucynogenny. Miejscowi wierzą, że sny mają szczególne znaczenie w życiu każdego człowieka, a takie halucynacje przypominają niekiedy sen.
Indiański
szaman w trakcie ceremonii Ayahuaski (wyprawa Amazonka 2005)

Ponoć za pierwszym razem ciężko jest osiągnąć pożądany efekt, ponieważ wymaga to dużego skupienia i koncentracji, a nie tylko spożycia samego wywaru, który smakuje okropnie. Jeżeli już jednak dana osoba dostąpi halucynogennych wizji to mogą mieć one dla niej zbawienny, bądź proroczy skutek. Czasem można otrzymać wskazówkę odnośnie swojego życia, czasem zobaczyć nader jaskrawo rzeczy, których sie dotąd w ogóle nie widziało, a czasem po takim olśnieniu ludzie podobno zmieniają swoje życie o 180 stopni.
Z naszej grupy 5 osób zdecydowało się wziąć udział w tej słynnej ceremonii. Wszyscy braliśmy udział pierwszy raz w życiu. Podobno, aby poczuć efekt specyfiku trzeba najpierw zwymiotować, a ci którzy maja silne żołądki i tego nie zrobią, to nie dostąpią halucynogennych wizji. Tak też było i ze mną.
Moja ceremonia ayahuaski, wyprawa Amazonka 2009:

Łukaszkowi natomiast udało sie zwymiotować, jednak niestety nic nie widział. Każdy z nas czuł bardzo duże otępienie, było trudno dźwignąć sie z podłogi, coś trochę podobnego do przyjęcia dużej dawki alkoholu. Jeszcze nad ranem niektórzy mieli zawroty głowy. Nasz przewodnik osobiście znał szamana i zapewniał nas, że ayahuasca jest prawdziwa. Przestrzegał nawet przed braniem w niej udziału. Nie wiem, czy taka była, jednak na taką wyglądała.
Kwestia wierzeń miejscowej ludności to zupełnie odrębny i niezwykle skomplikowany temat. W każdym bądź razie, nasz przewodnik miał jednego pomocnika, którego nazywał "Małpa". Ksywka wzięła się od tego, że koleś jest mały, niezwykle silny i zwinny. Potrafi skakać w dżungli z drzewa na drzewo jak małpa. Nie wierzyłem, dopóki sam tego nie zobaczyłem. Otóż 7 miesięcy temu zaginął ojciec tego faceta. Szukała go cala wioska, gość wypłynął na ryby i po prostu nie wrócił. Nie mogli go znaleźć, jego kuzyn po 24 godzinach szukania usnął ze zmęczenia na łodzi. Podczas snu przyśnił mu sie denat, którego szukali. We śnie opowiedział mu dokładnie co mu sie przytrafiło, a co najważniejsze, wskazał miejsce gdzie leży w wodzie. Powiedział, ze żrą go ryby i dlatego prosi, żeby jak najszybciej go stamtąd wyciągnąć. Jako, że Juan jest świetnym nurkiem poproszono go o pomoc w wyłowieniu ciała. Płyną na miejsce wskazane przez kuzyna, Juan nurkuje i wyławia ciało.
Szamanka pogrąża się w transie (wyprawa Amazonka 2009):

To, czy uwierzycie w tę historię, to wasza sprawa, jednak jak się widzi tych kolesi, których to wszystko dotyczy, którzy z przejęciem opowiadają o swoich doświadczeniach, to nie sposób w to wszystko nie uwierzyć.
Juan pisze pamiętnik z całego swojego życia, wszystkie najważniejsze doświadczenia, które zdobył. Powiedział mi, że nikomu go nie pokazuje, pragnie aby jego dzieci przeczytały go po osiągnięciu pełnoletności i wyciągnęły z niego to co najlepsze. Jeżeli uznają, że jest ciekawy i godny uwagi to będą go mogły opublikować, ale dopiero wtedy jak umrze. Niesamowity facet!
Tomek Zakrzewski
DARIEN - Klub awanturniczych przygód.
SITEMAP:
Strona
Główna Klub Darien Wyprawy
Relacje Ekspedycje Strefa
Awanturnicza Przewodnik po Świecie Poradnik
Kontakt