Przygody
awanturnicze to karty książek przeczytanych w latach dzieciństwa,
filmów, legend i opowieści. Żywy, kolorowy świat egzotycznych
krain, niezwykłych przeżyć. Wielkie niebezpieczeństwa, z
których dzielni bohaterowie zawsze wychodzili bez szwanku.
Jaki to ma związek z naszymi wyprawami?
Nie zabieramy uczestników do sztucznych "wiosek-teatrzyków" stworzonych na potrzeby turystyki masowej.
Zamiast lokali dla "białasów" jemy i imprezujemy w miejscach, gdzie stołują się i bawią miejscowi.
Zamiast na turystyczny "Inca Trail" w Peru idziemy w trekking w dzikie
góry, gdzie można spotkać ludzi żyjących zgodnie ze swoimi
tradycyjnymi zasadami i nie postrzegających jeszcze cudzoziemca jako
"worka dolarów".
Nocujemy w hotelach będących odbiciem swojego kraju i społeczeństwa, a
nie w bezosobowych apartamentowcach stawianych przez wielki
biznes.
Penetrujemy też miejsca kontrowersyjne - slumsy miast, obozy
uchodźców, miejsca wykluczonych - wszędzie tam, gdzie jest to
możliwe i bezpieczne - nie z pustej ciekawości ale dlatego, by poznać
odwiedzany kraj w pełni i we wszystkich jego aspektach.
Nie boimy się stawiać naszych uczestników przed wyzwaniami -
ciężkimi przeprawami przez dżungle, góry, wulkany i inne
ekstremalne miejsca, wiedząc że satysfakcja z ich zdobycia znaczy dla tych ludzi
więcej, niż wygody.
We współczesnej turystyce jest wiele pustych słów, jest
dużo zgrabnych nazw, za którymi zamiast magii i autentyki
przeżycia kryje się tylko komercja. To nie jest nasz styl. Stawiamy na
prawdziwą przygodę, a nie na jej marketingową maskę.