Z
SERII OPOWIEŚCI AWANTURNICZE...
IMPERIUM SYNA SŁOŃCA:
W moim
państwie wbrew memu życzeniu nie pofrunie żaden ptak, ani nie zadrży żaden
liść -
- Inka Atahualpa

CZASY PRZEDINKASKIE:
Badania naukowe potwierdziły hipotezę mówiącą, że Ameryki zasiedliły ludy
przybyłe z Azji. Pierwsza fala osadnicza doszła na kontynent przez lądolód
Beringa (w tym czasie nie był on jeszcze zalany wodą) ok. 40 tys. lat przed
naszą erą. Jedne
plemiona związały swoje życie z dżunglą, i nie rozwijały się ze względu na
trudności przetrwania w niesprzyjającym środowisku. Niektóre z nich żyją tak
samo dziś w Amazonii, izolowani od wpływu nowoczesnej cywilizacji.
Indianie zaś, którzy znaleźli się w bardziej sprzyjających rozwojowi regionach
(nad Zatoką Meksykańską, na Płaskowyżu Peruwiańskim, w okolicach Jeziora Titicaca)
normalną koleją losu właściwą rasie ludzkiej, z czasem dochodzili do wysokiego
poziomu cywilizacyjnego. Potocznie sądzi się, że Inkowie i Aztekowie to bardzo
stare kultury, od tysiącleci rozwijające się i rosnące. Jest to błędny pogląd.
W Mezoameryce tak samo, jak w Andach, były wielkie cywilizacje, które potem
upadały i znikały w pomroce dziejów, pozostawały po nich tylko monumentalne
ruiny, do dziś frapujące naukowców.
Olmekowie (ok. 1500 r.p.n.e.) stworzyli cywilizację Mezoamerykańską. Pozostały
po nich gigantyczne rzeźby ze skał wulkanicznych. Cywilizacja Chimu istniała
ok. 500 - 1500 r.n.e. Chimu budowali swoje miasta wyposażone w wodociągi i
kanalizację, znali plantacje tarasowe, i mieli rozwinięte rzemiosło. Zasłynęli
z doskonałych wyrobów złotniczych.
Na terenach dzisiejszej Kolumbii panowało imperium pięciu państw-miast Tajronów. Do dziś odkryto zaledwie dwa z owych miast. Okoliczności upadku cywilizacji Tajronów również są okryte tajemnicą.
Tak samo, jak okoliczności wybudowania Tiahuanaco, miasta koło jeziora Titicaca.
Była to kiedyś jedna z największych metropolii Ameryki, sądzi się, że życie
kwitło w niej przez kilkanaście stuleci. Zamieszkujący w tej okolicy Indianie
Ajmarowie są przekonani, że Tiahuanaco istnieje od początku świata. Naukowcy
nie zgadzają się z tym oczywiście, oceniając wiek ruin na 700-1200 lat.
Inną nierozwiązaną dotąd tajemnicą Ameryki Południowej są osiągnięcia ludu
Nazca. To jego przedstawiciele najprawdopodobniej wykonali widoczne tylko
z dużej wysokości, niezwykle dokładne, monumentalne rysunki na płaskowyżu
w południowym Peru. Jak tego dokonali i w jakim celu - wielu próbuje do tego
dojść.
Najbardziej tajemnicze i wciąż niepoznane są terytoria rasy Chachapoyas w północnym Peru. Cała ich populacja zaginęła w niejasnych okolicznościach w okresie krótko po przybyciu Hiszpanów. Pozostawili po sobie wiele ruin, wciąż odkrywane są nowe.
Inkowie byli jedną z najmłodszych cywilizacji w dziejach Ameryki Łacińskiej. Ich ekspansja była dziełem dopiero ostatnich dwustu lat przed przybyciem Hiszpanów.
IMPERIUM SŁOŃCA:
Gdybyście nie mieli żadnego zatrudnienia dla ludu, każcie mu na barkach
przenosić górę z jednego miejsca na drugie. Wtedy będziecie mieli w państwie
spokój -
- Inka Huayna Capac
Hiszpanie jeszcze tego
nie wiedzieli, ale bogactwo i cuda Peru przewyższały wielokrotnie to, co zobaczyli
w Meksyku. Montezuma zginął, ukamienowany przez własny naród. U Inków coś
takiego było w ogóle niemożliwe. Tu władca był Bogiem, centrum wszystkiego,
nikt z jego ludu nie ośmieliłby się nawet spojrzeć na niego groźnie! Teokracja
inkaska była czynnikiem umożliwiającym skonsolidowanie imperium, ale potem
okazała się jego największym przekleństwem i przyczyną upadku.
Inkowie, podobnie jak Indianie meksykańscy, czy Egipcjanie, głosili kult słońca.
Zadziwiające, że narody czczące słońce, w historii świata zawsze tworzyły
silne, scentralizowane, najczęściej teokratyczne rządy, oparte na bezwzględnym
aparacie przymusu (Indianie z dżungli kultywowali animizm). Takim też było
Imperium Inków.
Inka - znaczyło "Syn Słońca". Bóg we własnej postaci, przedmiot
uwielbienia i kultu, władza najwyższa i absolutna. Znieważenie Inki było najgorszym
przestępstwem, karanym okrutną śmiercią. Gdy, w złotej lektyce, niesiony przez
niewolników władca zjawiał się na ulicach swoich miast, specjalni niewolnicy
trzymali wokół niego zasłony, by prosty lud nie skaził swoim spojrzeniem postaci
władcy. Inka tylko raz nosił swoje ubranie, po zmianie poprzednie było niszczone.
Wszelkie przedmioty, jakich dotknął się w życiu, były po jego śmierci pieczołowicie
zbierane i przechowywane, aby po okresie roku zostać spalone na popiół.
Gdy jakiś Inka umarł, ciało jego było balsamowane tak umiejętnie, że wyglądał
niczym żywy. Mumie pozostawały w swoich pałacach, otoczone wierną służbą,
pomocnikami, i kapłanem "tłumaczem", który jak wierzono, zajmował
się kontaktem ze zmarłym.
Reprodukcja starej mapy Peru i przebieg konkwisty:

W sprawowaniu władzy wspomagały Inkę elity, zwane Ayllu. Gubernatorzy, astrolodzy,
kapłani i wysocy urzędnicy. Wywodzili się z kacyków, którzy poddali się władzy
imperium oraz z dzieci Inki z kapłankami słońca.
Pospólstwo żyło w systemie społecznym, w którym każdy znał swoje miejsce.
Podstawową zasadą była praca: za obijanie się groziła śmierć. Zboże zebrane
przez chłopów z tarasowych poletek dzielono na 3 części: dla Inki (i jego
dworu), dla Ayllu, reszta zaś należała do chłopa, który zebrał ten cały plon.
Prosty człowiek nie mógł posiadać na własność żadnych prywatnych przedmiotów.
Jego rzeczy, jego czas, i życie należały wyłącznie do Inki i jego namiestników.
Ekonomia państwa nie znała pieniądza. Wszystko opierało się w niej na drodze
wytwórca - Inka - konsument. Prawo do całego urobku z peruwiańskich kopalni
złota oraz upraw koki było w ręku władcy. System prawny był prosty. Śmierć
za kradzież, śmierć za kłamstwo, śmierć za cudzołóstwo.
Cały potężny kraj przecinały piesze szlaki. Utrzymywane były one w świetnym
stanie, co zapewniało sprawną komunikację (za niedopełnienie obowiązków konserwacji
tych pieszych w znacznej mierze szlaków, władzom lokalnym groziła kara, łatwo
się domyślić, jaka). Działał znakomicie rozwiązany system gońców zwanych chasquis,
którzy przenosili z jednej strony kraju na drugi przedmioty i informacje w
systemie sznureczkowym kipu.
Świetnie zachowane inkaskie drogi podczas naszej ekspedycji do ruin Vilcabamby w 2007:

Państwo Inków poszerzało się drogą krwawych podbojów. Stawiający opór wrogowie
byli bezlitośnie zabijani, lub trafiali do niewoli i zasilali szeregi najgorszej
kasty niewolników. Podbite narody musiały poddać się władzy Inki. Jego władza
finalnie rozciągała się na ogromnym obszarze (tereny obejmujące dzisiejszy
Ekwador, Peru, część Boliwii i Chile).
W razie poważnego zagrożenia dla kraju, lub Inki, składano krwawe ofiary:
Przeznaczone na ofiarę dzieci zabiera się matkom, dumnym, iż mogą złożyć bóstwu taki dar.[...] Potem usypia się je oszałamiającym napojem [...] kładzie na kamieniu ofiarnym zwrócone twarzą ku słońcu. Zadają im śmierć w sposób uzależniony od niesamowitego rytuału: albo duszą, albo przecinają gardło, albo też wyrywają serce z piersi ostrym nożem obsydianowym.[...] Rytualne śpiewy, zwane koczu, i tańce na otaczającej świątynię łące posypanej kwiatami i piórami, przedłużały uroczystość do późnej nocy, do całkowitego oszołomienia śpiewaków i tancerzy -
- S. Huber, Państwo Inków.
W roku 1525 umiera Huayana Capac, jedenasty z kolei Inka. Przed śmiercią popełnił on brzemienny w skutkach błąd - podzielił państwo między dwóch synów: prawowitego dziedzica Huascara, i bastarda Atahualpę. Po śmierci ojca, jak to często bywa w takich wypadkach, wybuchła między synami wojna o spuściznę. Osłabiła ona państwo. W jej finale Atahualpa pokonał Huascara. Stał się dwunastym Inką. Rozpiera go duma i buta: włada imperium i 12 milionami jego obywateli. Czuje się niezwyciężony, uważa się za Boga.
W tym samym czasie na północy planują swoją wyprawę ci, którzy już wkrótce
zdepczą majestat "syna słońca", i zniewolą cały jego naród, i jego
samego.
POGŁOSKI I WYPRAWY ZWIADOWCZE:
W roku 1502 zszedł z pokładu okrętu na Karaibach 22-letni młodzieniec. Do Nowego Świata zwabiło go to samo, co tysiące mu podobnych śmiałków - żądza przygód i złota. Prócz tych dwóch pragnień młody człowiek nie posiadał nic. Nie był nawet szlachcicem, pochodził z ubogiej, wielodzietnej rodziny (jego ojcem był władający okolicą szlachcic i najemnik, lecz był on jego synem z nieprawego łoża), a dzieciństwo przeżył, wykonując niezbyt zaszczytną profesję świniopasa. Nie umiał nawet pisać. Nie znał dworskich manier. Zamiast wieść nędzny żywot w Hiszpanii, zdecydował się poszukać życiowego szczęścia i szansy na odmianę losu na wojnach. Mając 16 lat pojechał z ojcem na wojnę do Włoch. Kolejnym krokiem miała być podróż za ocean. Dodatkowym bodźcem do wyjazdu były jego kłopoty z prawem. Któż mógł przewidzieć, że to on, Francisco Pizarro, podbije Peru - Imperium Słońca?
Pizarro po przybyciu nie próżnował; Brał udział w licznych ekspedycjach na niezbadane terytoria. Podczas tych wypraw stał się pełnoprawnym i cenionym konkwistadorem. Dał się poznać jako człowiek zuchwały i odważny, dzielny żołnierz i sprytny oficer. Jego cechy charakteru - silna ambicja, skłonność do brawury, pewność siebie i brak zahamowań moralnych utrudniały mu życie w Hiszpanii, jednak w Nowym Świecie stanowiły tylko zalety.
Francisco Pizarro, portret:

Pizarro był pod ogromnym wrażeniem postaci Corteza i podbicia przez niego
Meksyku. Opowieści o rzeczach widzianych w Mezoameryce rozpaliły jego wyobraźnię.
Konkwistadorzy przekazywali sobie legendy o skrytych w ostępach dżungli indiańskich
państwach, i ich stolicach, pełnych złota tylko czekającego na złupienie.
Swoją szansę poznał w słowach historii, opowiedzianej mu przez jednego z indiańskich
kacyków. Miało to miejsce w dżungli Darienu (płd. Panama), podczas wyprawy
dowodzonej przez Francisco Balboa, w której Pisarro współuczestniczył. Kacyk
opowiedział Hiszpanom o pełnej złota, cudownej krainie, jakoby rozciągającej
się "za wielkim morzem" na południe od Panamy.
Pizarro zapałał chęcią dotarcia do tej tajemniczej krainy. W tym celu, w roku 1524 zorganizował z przyjacielem, Diego de Almagro, wyprawę w kierunku wskazanym przez kacyka. Ze 150 żołnierzami zagłębili się w porośnięte niezwykle zbitą dżunglą, błotniste góry Darienu. Nie dali rady przebić się przez setki kilometrów dziczy. Klimat i choroby dokonały reszty. Do Panamy powróciło 50 skrajnie wyczerpanych, załamanych niepowodzeniem, konkwistadorów.
Lepszy efekt miała druga wyprawa Pizarra. Zamiast przebijać się przez dżunglę,
postanowili ją ominąć, płynąc na dwóch statkach. Jednocześnie grupa konkwistadorów
wędrowała brzegiem, prowadząc tam poszukiwania śladów cywilizacji. Po długiej
i wyczerpującej wędrówce przez bagna i puszcze, przerywanej potyczkami z Indianami,
zdobywcy dotarli do zatoki Guayaquil. Tu napotkali pola uprawne, żyzną ziemie,
a w jednym z tubylczych osiedli znaleźli złoto.
Towarzysz Pizarra Ruiz, podróżując drogą morską, dopłynął do północnych wybrzeży
Peru. Tam miały miejsce pierwsze, przyjazne kontakty Hiszpanów z mieszkańcami
kraju Inki. Indianie, widząc przybyszów, święcie wierzyli, że mają przed sobą
pomocników Wirakoczy, postaci ze starych indiańskich legend. Dwóm z konkwistadorów
tak bardzo spodobała się ta kraina, a w szczególności wrażenie, jakie "Wirakocza"
wywarli na miejscowych kobietach, że postanowili tam pozostać.
Peru zostało odkryte. Pizarro czuł, jak jego marzenia bliskie są spełnieniu.
Rozpierała go duma. Już widział siebie, prostego człowieka, obsypanego zaszczytami.
Chcąc kuć żelazo póki gorące, wyjechał do Hiszpanii, by otrzymać z rąk króla
Karola V oficjalne zezwolenie na wyprawę. Zaraz po zejściu na ląd został jednak
aresztowany, i zamiast do pałacu, trafił do więzienia. Uwięziono go za przewiny
sprzed ponad 20 lat. Król szybko nakazał uwolnić Pizarra, zaraz jak dowiedział
się, że podbój Peru może zwielokrotnić zyski, już teraz szeroką rzeką wpływające
do skarbca z Meksyku i Antyli.
Karol V nadał konkwistadorowi szlachectwo, mianował go gubernatorem, i rządcą
odkrytych przez siebie ziem. Dewiza herbowa Francisco Pizarra brzmiała: "W
imieniu Cesarza Karola V, wysiłkiem, duchem, i własnymi siłami markiza Pizarro
odkryty i ujarzmiony." Miało to przypominać świeżo mianowanemu szlachcicowi,
że od tego dnia rozpoczął nowe życie. Jako ktoś ważny, członek elity i kasty
rządzących, lecz jednocześnie jako wierny sługa królewski. Miał wtedy 52 lata.
Nie zdawał sobie sprawy, że pycha zrodzona z awansu społecznego, doprowadzi
go do zguby.
Wracając do Ameryki, Pisarro zabrał swoich czterech biedujących braci. Tylko
jeden z nich - Juan miał ponownie zobaczyć ojczyznę (ale w charakterze więźnia).
Reszcie braci sądzone były wielkie czyny, a potem - tragiczna śmierć. To,
co indianie nazwali potem jako "klątwa Inki".
KRZYŻ I MIECZ:
Wyprawę zorganizował Pizarro pospołu z dawnym kamratem - Diego de Almagro.
Wyruszyło na nią 180 pieszych i 27 konnych żołnierzy. W pierwszym rzucie konkwistadorzy
wędrowali wybrzeżem, po wysadzeniu ich z okrętów w zatoce San Mateo. Wtedy
też Hiszpanie napotkali, zajęli, i splądrowali indiańską osadę, w której znaleźli
kilka ton złota i srebra. Potem, gdy z Panamy przybyły posiłki na statkach,
wszyscy pożeglowali w stronę Peru.
W roku 1532 wyprawa Pizarra wylądowała na brzegu Imperium Słońca. Zaczęło
się ostro - od zaciętej walki z wojownikami indiańskimi. Grupa Hiszpanów,
która wysiadła pierwsza, została znienacka napadnięta przez inkaskich żołnierzy.
Gwałtowność ataku i przewaga przeciwnika nie dała im szans. Indianie ćwiartowali
żywcem konkwistadorów, wydłubywali trupom oczy nim ze statków nie przyszła
odsiecz. Hiszpanie na wierzchowcach zaszarżowali na wroga, zmuszając go do
pójścia w rozsypkę.
Wyprawa zeszła na ląd. Odkryli, że miasto w którym wtedy się zatrzymali, stoi
w ruinach, spalone do fundamentów. Tu okazało się też, że po pozostawionych
w Peru kilka lat wcześniej dwóch konkwistadorach nie został nawet ślad. Prawdopodobnie
w międzyczasie zabili ich Indianie. Widocznie wyobrażenie o przedstawicielu
Boga Wirakoczy nie przystawało do ich zachowania i sposobu bycia. Miasto zostało
zniszczone, jak się wkrótce mieli dowiedzieć od napotkanych miejscowych, w
wojnie która wybuchła między dwoma braćmi - synami Inki. Pizarro gdy to usłyszał,
przypomniał sobie naukę wynikającą z wypraw Corteza i postanowił wykorzystać
te same sposoby, co jego poprzednik.
Po krótkim pobycie w mieście Pizarro zarządził marsz w głąb kraju. Zdobywcy
gotowi na każde wyzwanie, poszli za nim. Ich celem była Cajamarca, gdzie jak
się dowiedzieli, aktualnie przebywa Inka Atahualpa.
Na miejsce dotarli po tygodniu marszu przez Andy. Po drodze, na wąskich przełęczach
i stromych szlakach górskich, indiańska armia mogła z łatwością wybić niespełna
200-osobową grupę Europejczyków. Wystarczyłby jeden rozkaz Inki. Rozkaz ten
jednak nie padł. "Syn Słońca" w swojej pewności siebie, w niezłomnej
wierze w swą boską potęgę, popełnił wielki błąd - zlekceważył przeciwnika.
Powodowany kaprysem ciekawości, pragnął sam zobaczyć tych dziwacznych białych
ludzi z brodami, zakutych w stal i posiadający "grzmiące rury",
zabijające na odległość. Nie obawiał się ich - cóż mogła uczynić ta garstka
przeciw jego majestatowi, chronionemu wielotysięczną armią fanatycznie oddanych
gwardzistów?
Inka przyjął przybyszów na wielkim placu w Cajamarca. Rozmowa między Francisco
Pizarrem, a Atahualpą odbyła się w chłodnej atmosferze. Inka miał pretensję
do Hiszpanów za zaatakowanie jego osad na wybrzeżu. Rozmowy nie przyniosły
większych rezultatów.
Hiszpanie spędzili noc w mieście, otoczeni przez wrogą armię. W każdej chwili
spodziewali się, że Indianie rzucą się na nich. Pizarro przedstawił swój plan.
Szansa była jedna - drogą zbrojną pojmać Inkę. Logika tego kroku była oczywista.
Mieć w ręku Inkę, Syna Słońca, oznacza to samo, co mieć w ręku całe jego państwo.
Jednocześnie Pizarro, jak i jego ludzie, zdawali sobie sprawę, że jeśli plan
się nie uda, to są to ostatnie godziny ich życia. Tej nocy przygotowali się
psychicznie na walkę pod znakiem "wszystko albo nic".
Rankiem Pisarro i Inka spotkali się ponownie. Rozmowa była już bardziej konkretna.
Indiański tłumacz wyjaśnił mu [Atahualpie], że przybysze są wysłannikami wielkiego władcy, z którym powinien zawrzeć przyjaźń. Inka odrzekł, że sam jest wielkim władcą. Jakiś zakonnik, wznosząc w jednej ręce biblię, w drugiej krucyfiks, próbował nawrócić go na wiarę w Boga. Inka pragnął usłyszeć słowo Boga białych, i podniósł biblię do ucha. "Ta księga nic nie mówi!" wykrzyknął, i rzucił ją na ziemię.
-Poma de Ayala, kronika
Konkwistadorzy skoczyli do ataku. Zagrzmiały arkebuzy i muszkiety, kładąc trupem szeregi wroga. Hiszpanie dobyli mieczy, i zaczęli wyżynać zszokowanych, inkaskich wojowników, niezdolnych do skutecznej obrony. Skrępowali zdezorientowanego Atahualpę, strzelali i cięli Indian, którzy próbowali uwolnić Inkę. Według Sigfrieda Hubera, jedynym rannym w tej bitwie Hiszpanem był sam Pisarro, który odtrącił ręką nóż, rzucony w Inkę przez jednego z konkwistadorów. Inną wersję podaje peruwiański kronikarz, Poma de Ayala:
Tak właśnie rozpoczęli jeźdźcy, strzelali ze swych arkebuz, atakowali, owi żołnierze zaś zaczęli zabijać Indian jak mrówki; Ci byli przerażeni widokiem arkebuz, hałasem dzwonków i broni, i tym, czego ludzkie oczy nigdy nie oglądały: placem Cajamarca wypełnionym ciałami Indian. I wzajem się zabijali, następując na leżących i tłoczących się pod naporem, konie padały: tak wielu Indian zginęło, że nie zdołano ich zliczyć. Spośród Hiszpanów zginęło z własnej winy pięciu, ponieważ Indianie byli zbyt przerażeni, i żaden nie ośmielił się ich zabić -
- Poma de Ayala, kronika.
Atahualpa stał się hiszpańskim jeńcem. Zaproponował, że w zamian za uwolnienie zapłaci okup w złocie. Pizarro wszedł do jednego z pomieszczeń obok placu, które zamieniono na tymczasową celę dla uwięzionego, i nakreślił szpadą linię na ścianie, najwyżej, jak mógł. "Gdy twoi ludzie napełnią tą salę złotem do wysokości tej linii, a dwie sale obok srebrem, zostaniesz uwolniony" - powiedział.
Z całego imperium napływały transporty cennych kruszców. Peru gotowe było
na zapłacenie każdej ceny za życie Boga - króla. Salę pałacu wypełniono złotem,
a dwie sąsiednie - srebrem. Ale Pizarro nie mógł sobie pozwolić na uwolnienie
jeńca. Inkę postawiono przed sądem, i urządzono pokazowy proces. Oskarżono
go o zabicie Huascara, uzurpację władzy, knowania i małżeństwo z siostrą.
Ławnicy orzekli, że jest winny. Kat udusił Atahualpę, a ciało spalono na stosie.
BRATOBÓJCZE WALKI:
Następnie konkwistadorzy zdobyli stolicę Inków Cuzco, a trochę potem założył
nową stolicę Peru - Limę. Nowym Inką, który miał być marionetką w jego ręku,
obwołał Manco Capaca. W Andach jednak jeszcze przez długie lata, przeciwnie,
niż w Meksyku, trwał opór narodu przeciw nowej władzy. Zakończyło się to dopiero
w roku 1572, po zdobyciu ostatniej fortecy Inków - Vilcabamby, i straceniu
ostatniego "Syna Słońca" - Tupaca Amaru.
Ruiny Vilcabamby, ostatniej stolicy Inków. Dotarliśmy tam po tygodniowym marszu przez góry i dżunglę podczas wyprawy w 2007.

Pizarro stał się bogaczem, wraz z braćmi zarządzał imperium o powierzchni
większej 20 razy od samej Hiszpanii. Pizarrowi było jednak ciągle mało. Nie
chciał podzielić się z Almagrem i jego ludźmi złotem z okupu za Inkę. Poradził
Almagrowi poszukać sobie innej krainy do podbicia w południowej Boliwii lub
Chile. Almagro wyruszył tam ze swoimi ludźmi, wyprawa trwała 18 miesięcy i
bya szaleństwem głodu, pragnienia na pustyni, przedzieraniem się przez gęste
lasy i przez zaśnieżone przełęcze Andów. Nie napotkali żadnej krainy i nic
godnego złupienia. Wrócili do Peru pełni wściekłości.
Tymczasem Pizarro władał Peru jak własnym folwarkiem. Wysłał swojego brata Gonzalo na czele wyprawy, do zarastającej niziny dżungli, w poszukiwaniu El Dorado. Poszukiwacze nic nie znaleźli, ale Orellana, jeden z konkwistadorów porwanych na tratwie przez wartki nurt potężnej rzeki, przepłynął ją całą, i dotarli do oceanu. Po drodze jego ludzie byli atakowani przez wojowniczki - kobiety. Przypomniały one Orellanie greckie mity, i stąd nazwał rzekę - Amazonką, a nizinę porośniętą dżunglą, przez którą płynęła - Amazonią. Gonzalo powrócił z Amazonki po wielu miesiącach, wyniszczony i ledwie żywy, stracił tragicznie większość swoich ludzi a Orellanę oskarżył o zdradę.
Po powrocie Almagra i domaganiu się przez niego części udziałów w podboju
Pizarro odmówił i wybuchł ostry konflikt. Doszło do kilku potyczek pomiędzy
stronnikami obu konkwistadorów. Almagro zdjęty atakiem reumatyzmu nie mógł
walczyć, w trakcie bitwy został pochwycony. Pizarro nakazał go ściąć. Wyrok
wykonano w roku 1538.
Trzy lata później stronnicy Almagra wzięli odwet. Mściciele wkradli się do
pałacu Pizarra w Limie, i zasztyletowali 63-letniego konkwistadora. Jego braci
również czekała zguba, lecz każdy zginął inaczej. Jeden - poległ w czasie
bitwy z wojskami zbuntowanego marionetkowego władcy Inków Manco. Hernando
- spedził ponad 20 lat uwięziony w lochu, po utracie królewskich łask. Gonzalo,
oficer dzielny i zuchwały, który swego czasu ledwie żywy (zaledwie z dziewięcioma
z dwustu ludzi) wrócił z Amazonii, potem prowadził boje przeciw regularnym
wojskom królewskim, zabili go dopiero w roku 1548.
Podbój Peru miał iście Szekspirowski finał. Władcy Inków oraz przywódcy konkwisty
zginęli tragicznie. A ich ludzie? Czy im skarby Peru przyniosły to, za co
tyle walczyli, tyle cierpieli? Głód, zmęczenie, walki i choroby. Osiągnęli
swoje majątki. Potem trwonili je na lewo i prawo, niczym prawdziwi awanturnicy.
Obnosili się z bogactwem, ozdabiali złotem swoje stroje i uprzęże swoich koni,
jedli ze złotych naczyń, hazardowali się na stawki warte pałaców w Hiszpanii.
Zabijali się nawzajem w utarczkach o władzę i przywileje. W końcu - tracili
wszystko. Żadnemu z nich złoto Nowego Świata nie przyniosło szczęścia.
Łukasz Czeszumski
Polecane przeze mnie książki opowiadające bardziej szczegółowo o dziejach konkwisty:
John Hemming - Podbój Peru (dzieło najpełniejsze i ciekawie napisane. Autorem jest były wieloletni dyrektor Królewskiego Towarzystwa Geograficznego).
S. Huber - Państwo Inków (styl świetny choć autor wyraźnie uwypuklał negatywne aspekty życia Indian. Książka dość trudno dostępna).
M. Wood - Conquistadors (wspaniałe wydanie pełne zdjęć, map i rysunków niestety już nie tak pasjonująco opisane).
W. Prescott - Konkwista Meksyku i Peru (klasyczna i szczegółowa książka historyczna, styl nieco staroświecki i całość trudno strawna dla współczesnego czytelnika).
DARIEN - Klub awanturniczych przygód.
SITEMAP:
Strona
Główna Klub Darien Wyprawy
Relacje Ekspedycje Strefa
Awanturnicza Przewodnik po Świecie Poradnik
Kontakt