Aktualnosci, nowosci, zycie klubu...Kim jestesmy i jak wygladaja wyprawy z namiNajnowsza oferta planowanych wyprawWspomnienia z miejsc, gdzie bylismyStrefa pofesjonalnych podroznikowStrefa awanturnikow i niespokojnych duchowPrzewodnik po swiecie i jego najciekawszych miejscachKompendium globtroterskiej wiedzyDolacz do nas!

Z SERII RELACJE:

PRZESMYK DARIEN (SZLAKIEM PRZEZ WYBRZEŻE)

 

Gdy z Tomkiem wpadliśmy na pomysł stworzenia klubu podróżniczego, nazwa nasunęła mi się natychmiast. Oczywiście Darien. Czyli to, co jest symbolem ryzykownych podróży na niezbadane terytoria, uosobienie wyzwania, starcia z egzotyką i własnymi słabościami. Miejsce, do którego podróż jest zawsze wielką przygodą. Od początku mieliśmy założenie, że ten Klub będzie służył ludziom nie bojącym się wyzwań, dla których największym celem i satysfakcją jest prawdziwa przygoda na nieznanych szlakach - uosobieniem takiego miejsca jest właśnie Darien.

 

Darien to miejsce-legenda. Jego pierwszych eksploracji dokonywali konkwistadorzy, których wszystkie wyprawy w ten rejon kończyły się koszmarnie. Ten kawał dżungli stanowiący zieloną granicę między Panamą i Kolumbią to jedno z niewielu miejsc jakie zostały, w które wyruszając nie można być pewnym niczego prócz tego, że napotka się tam przygodę. Nie wiedzie tamtędy żadna droga - a za tą sprawą nie dotarła ani cywilizacja, ani żadna możliwość nowoczesnego transportu. To królestwo niepenetrowalnej dżungli - bagna, zalewiska, góry porośnięte gęstym lasem równikowym. Żyją tam grupy indiańskie, po stronie panamskiej trochę osadników. Są to tereny potencjalnie bardzo groźne za sprawą grasujących tam grup przemytników narkotyków, kolumbijskich rebeliantów, oddziałów paramilitarnych i innych nielegalnych i wrogich obcokrajowcom grup. Bardziej cywilizowane jest wybrzeże karaibskie darienu.

 

Mapa ze strony Karla Buschby - http://www.odysseyxxi.com/

 

Zanim wojna w Kolumbii rozszalała się na dobre, przesmyk przechodziło średnio 50-100 wędrowców rocznie. Większości udało się dopiąć swego. W końcu lat 90 i potem w nowym wieku Darien zaczęło być o wiele bardziej niebezpieczne. Stało się to za sprawą coraz silniejszego parcia w ten rejon kolumbijskich grup zbrojnych, szukających miejsca w którym łatwo można się ukryć przed prawem.

Coraz głośniej było o ludziach, którzy wyruszyli przez Darien i o których nikt już potem nie usłyszał. Z kolei każdy, komu udało się przejść, wspominał swą przeprawę jak piekło:

Dwaj backpackersi z Anglii zostali w okolicach palo de letras na granicy Kolumbii porwani przez partyzantów. Zostali więźniami rebeliantów na osiem długich miesięcy. W końcu, gdy partyzanci zrozumieli, że z tych ofiar nie wycisną wielomilionowego okupu, puścili ich wolno. Anglicy mieli szczęście, że udało im się przeżyć (choroby, zakażenia, mordercze marsze, wielokrotnie grożono im śmiercią).

Z kolei "szalony piechur" Karl Buschby w trakcie swojej pieszej podróży dookoła świata przebył Darien błądząc, natrafiając na zarówno paramilitarnych, jak armię i wciąż ukrywając się przed oddziałami partyzanckimi. Karl przeszedł Darien ze strony kolumbijskiej na panamską samotnie. Przygotowywał się przez kilka miesięcy. Żołnierze kolumbijscy, którym opowiadał o swoich planach nie dawali mu żadnej szansy, że uda mu się zakończyć trasę. Dowódca ostatniej bazy przed wkroczeniem do "ziemi bezprawia" kazał mu podpisać oświadczenie, że poinformowano go o ekstremalnym zagrożeniu i wbrew ostrzeżeniom z własnej woli wyrusza dalej.

 

Z pamiętnika Karla:

Znowu spotkałem ludzi z AUC i powiedzieli mi, że to będzie duży błąd iść w kierunku rzeki Sucio. Usłyszałem o partyzantach FARC w tym rejonie, i widziałem ich grafitti na domach. Są nazywani "Smokami Uraby" i są gdzieś pomiędzy mną, a rzeką Sucio.

(...)

Jestem wciąż w głębokiej dolinie, gdy droga prowadzi mnie wzdłuż rzeki Sucio. Ściany doliny są zarośnięte tropikalnym lasem.

Gdy ostatnie promyki światła znikały o zmierzchu, usłyszałem ruch. Dżungla jest pełna dźwięków, ale czasem wychwytujesz spomiędzy nich tony, które swą nietypowością mogą ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Czujnie, z walącym sercem, stałem bez ruchu. Nagle pojawiły się postacie - mężczyźni z ekwipunkiem na plecach. Słyszałem charakterystyczny brzęk metalu - Broń! "Smoki" przekradały się, było ich ponad 20, nie dalej, jak 10 stóp ode mnie. Żaden się nie odezwał, ale w nocy i tak było ich dobrze słychać.

Brytyjczyk szczęśliwie uniknął bezpośrednich spotkań z partyzantami. Skrajnie wyczerpany przedarł się przez dżunglę do Panamy. Tu jednak przygody się nie skończyły. W pierwszym miasteczku policja aresztowała go za nielegalne przekroczenie granicy. Spędził 18 dni w więziennej celi. W końcu został uwolniony i mógł kontynuować podróż.


Darien przeszło też kilku Polaków. Wszyscy w latach 90. Według naszych danych jako pierwsi dokonali tego - Grzegorz Sołtysiak i Jacek Lidwin z Poznania. Pięć lat po nich Wojciech Cejrowski z Beatą Pawlikowską. Nie wliczamy w to tych, którzy przedostali się przez wybrzeże (w tym siebie), jako że nie jest to jakiś wyjątkowy wyczyn.

 

Dokładniejsza mapa przesmyku Darien:

 

Za wyprawę mającą na celu przejście Darien zabierałem się kilka razy. Najpierw w 2003, podczas mojej pierwszej, półrocznej podróży przez Amerykę Łacińską. Niemożność uzyskania wizy kolumbijskiej pokrzyżowała wtedy moje plany. Potem w 2007, gdy działałem w wówczas istniejącym klubie podróżniczym globalpenetrator. Przejście Darien miało być dla części uczestników ukoronowaniem podróży przez Amerykę Centralną. I znowu problemy - po głośnym porwaniu w Darien amerykańskiego pisarza Roberta Peltona panamska policja wprowadziła przepisy, aby zamknąć całą strefę przygraniczną dla obcokrajowców "dla ich własnego dobra". Od tej pory wszyscy podróżnicy, którzy zjawili się w okolicach miejscowości Yaviza są przez wojsko kontrolowani i zawracani spowrotem. Dodatkowo nałożyły się problemy z intrygą jednego z założycieli Klubu i finalnie z projektu przebycia przesmyku nic nie wyszło. Odłożyłem pomysł na kołek na jakiś czas.

 
Ten czas nadszedł w zeszłym roku. Na jesieni 2009 przebyłem Darien z Bartoszem Zielińskim szlakiem przez wybrzeże, z Kolumbii do Panamy. Było ciekawie, choć bez ekstremów. Zdobycie korony, czyli przejście Darien szlakiem przez dżunglę na razie musi trochę poczekać. To jedna z rzeczy, które muszę jeszcze dokonać w życiu!

 

Bogota, Medellin...

 

Kolumbia znacznie uspokoiła się w ostatnich latach. Dzięki podpisaniu pokoju z siłami paramilitarnymi te 30-tysięczne nielegalne oddziały złożyły broń, zostało tylko 4 tysiące tzw. aguilas negras. Działania armii wypchnęły partyzantów na odległe prowincje (to znaczy, że jest spokojnie w okolicach dużych miast i głównych szlaków transportowych, a partyzanci przenieśli się w swoje nieprzenikalne ostoje takie jak między innymi Darien). Nie słyszy się o bombach wybuchających w miastach. Turyści, przez ostatnie lata omijający ten kraj z daleka teraz powoli wracają.

Odbieram Bartosza z lotniska w Bogocie. Przez kilka dni objeżdżamy główne miejsca Kolumbii, spokojnie zwiedzając ten piękny i interesujący kraj...

 
Bogota - spore miasto, 5 milionów ludzi.

 

"Podróżuj bezpiecznie. Twoje wojsko jest na drodze" - informuje kierowców przydrożny banner w okolicach Medellin

 

Jeśli Kolumbia, to i szmaragdy - ten kraj ma 90% ich światowego wydobycia:

 

Urokliwe kompleksy jezior 50 km od Medellin

 

Podziemna katedra w kopalni soli w Zipaquira. Są tylko dwie takie na świecie, druga to polska Wieliczka:

 

CZYTAJ CZĘŚĆ 2

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

DARIEN - Klub awanturniczych przygód.

SITEMAP:
Strona Główna Klub Darien Wyprawy Relacje Ekspedycje Strefa Awanturnicza Przewodnik po Świecie Poradnik Kontakt