Z SERII RELACJE:
ZIELONE PIEKŁO PO RAZ PIERWSZY cz. 2
Podczas wędrówki co chwila natykamy się na strumienie. Są płytkie i wąskie, a ich brzegi błotniste. Brodzimy przez nie poruszając się w wodzie po kostki. Sandro ma kalosze, więc woda mu niegroźna, za to moje lekkie buty przesiąkły. Niby takie jest ich założenie - łatwo się moczą i szybko schną, ale kiedy mam je wysuszyć?

Wychodzimy z wody, przechodzimy kilkanaście, kilkadziesiąt metrów i następny strumień. Lekcje jakie daje dżungla są bolesne. Nie wolno chwytać żadnych pnącz ani krzaków. Łatwo powiedzieć. Gdy trzeba wspinać się, albo schodzić ze stromych, śliskich od błota pagórków co chwilę o coś się potykam. Łapię za najbliższą gałąź. Puszczam od razu. Na wewnętrznej stronie dłoni mam nabite kilkanaście pięciocentymetrowych kolców. Sterczą mi z ręki jak pęk gwoździ.
Klnąc wyciągam kolce z ran, i rzucam je na ziemię.- Mówiłem, nie łap niczego - przypomina mi Sandro - przy schodzeniu z góry zetnij sobie maczetą gałąź nadajacą się na laske, i się nią podpieraj.
Innym razem nieopatrznie ocieram dłonią o kępę wysokiej trawy. Do skóry, w okamgnieniu, przywarło co najmniej tuzin kleszczy.
Wędrujemy przez cały dzień, wciąż głębiej w las. W dżungli nie da się iść według namiaru z kompasu. Nie da się, ponieważ trzeba omijać grzęzawiska, zwaliska drzew, lub fragmenty selwy tak gęsto zarośnięte, że przebicie się przez nie zabrałoby mnóstwo czasu i energii.
Jedyna pewna droga to ta, którą zostawiamy za sobą, wycięta ostrzem maczety i wydeptana naszymi nogami. Gdy zbacza się ze szlaku, lub wędruje przez obszar na tyle rzadko porośnięty, że nie trzeba używać maczety, należy co dwa kroki nadłamywać gałązki. Raz po prawej, raz po lewej. Orientacja w dżungli to coś, co można stracić na przestrzeni kilku kroków. Jeśli się zgubisz, możesz z zielonego labiryntu nie wydostać się nigdy.
Noc:
Liana to roślinny pasożyt, żerujący na drzewach w dżungli. Są setki jeśli nie więcej, podstawowych odmian lian. Są liany giętkie i cienkie, są grube i zdrewniałe. Są liany, na których można się huśtać niczym tarzan. Są takie, w których płyną trujące soki, albo czysta woda, którą można pić bez odkażania. Bywa, że liana tak się rozrośnie, tak wiele bedzie wysysać z żywiciela soków, że zabije swoje drzewo.
Widziałem taką lianę - gruba jak beczka, oplatająca niczym wąż zeschnięty i sczerniały pień.
- Ta liana zabiła swoje drzewo. Niedługo sama obumrze. - wyjaśnia mi Sandro.

Noc w dżungli jest niesamowicie głośna. W bezustanne terkotanie cykad wbijają się co jakiś czas tajemnicze odgłosy: przedzieranie się przez zarośla, stąpanie, trzaski, wycie.Prawdziwe życie tropikalnej puszczy odbywa się właśnie w nocy. Za dnia selwa wydaje się być wymarła. W nocy staje się przerażająco gwarna. Większość zwierząt właśnie w nocy rusza na żer. W nocy słabi i pechowi giną od jadu i szczęk silniejszych i tych, którym się poszczęściło. Jedni giną, inni mogą żyć dalej. Śmierć jest powszechna i nie słychać jej kroków w nocnym terkocie cykad. Dżungla to maksymalne natężenie życia i maksymalne natężenie śmierci.To wszystko daje fascynujący napór emocji, które współistnieją w tym systemie.
DARIEN - Klub awanturniczych przygód.
SITEMAP:
Strona
Główna Klub Darien Wyprawy
Relacje Ekspedycje Strefa
Awanturnicza Przewodnik po Świecie Poradnik
Kontakt